Zegarek Casio G-Shock
Lubimy otaczać się markami kultowymi, które mówią nam jak żyć, by żyć lepiej, ciekawiej, bardziej ekstrawagancko. Do takich marek zaliczamy Harleya Davidsona, Apple oraz zegarek Casio G-Shock, czyli producenta niezniszczalnych zegarów dla silnych, twardych mężczyzn. Harleya nie posiadam (chociaż jestem w wieku, w którym powinienem kupić albo choppera, albo szybki samochód), na MacBooku piszę ten tekst, a z obecności G-Shocka na mojej ręce cieszę się od kilku tygodni.
Czasomierz na trudne czasy
Zegarek ten kupiłem na fali zainteresowania produktami, które mogą sprawdzić się w niepewnej rzeczywistości, kiedy korzystanie ze smartwatcha, czyli urządzenia uzależnionego od prądu i dostępu do Internetu, może wydawać się nieco kosztowne jak na dzisiejsze czasy. Dlatego wybrałem Casio G-Shocka, by odciąć się (przynajmniej w ten sposób) od Internetu, założyć na rękę coś, co jest duże, dobrze wykonane, co przyciąga uwagę i nie zmusza do uważnego przyglądania się kondycji baterii. A na dodatek ma, po uiszczeniu niewielkiej opłaty przy zakupie, aż sześcioletnią gwarancję. Oto zegarek marki G-Shock, model GA-140-2AER.
Firma Time Trend (u której kupiłem zegarek) tak opisuje ten produkt: „Casio G-Shock Classic GA-140-2AER to wyjątkowy zegarek przeznaczony dla mężczyzn, którzy – pisząc wprost – potrzebują czegoś wytrzymałego. Koperta oraz pasek zostały wykonane z lekkiego tworzywa sztucznego. Zastosowany systemem wstrząsoodporny powoduje, że czasomierz jest jeszcze bardziej wytrzymały na różne obciążenia i działanie czynników zewnętrznych. Równie wytrzymały i elastyczny pasek pozwala dużej kopercie idealnie dopasować się do nadgarstka. Analogowo-cyfrowy wyświetlacz wyposażono w diodę elektroluminescencyjną, która podświetla tarczę, dzięki czemu możliwy jest odczyt czasu w ciemności”.
Jak myślicie: piszą prawdę czy nie? Czy można zaufać zegarkowi G-Shock, który noszą żołnierze, komandosi, drwale, budowlańcy i specjaliści od wyciskania kilogramów na siłowni?
Cóż, twierdzę, że tak, mając za sobą skromne doświadczenie w korzystaniu z G-Shocka. Aby w pełni przetestować zegarek, postanowiłem nie zdejmować go przez kilkanaście dni, kąpiąc się z nim, pracując w biurze, kosząc trawę, gotując, zmywając naczynia, przygotowując jedzenie i reperując samochód. A przy okazji pomagając kumplowi w przeprowadzce. Co na to G-Shock? Ten niepozorny produkt sprostał każdemu wyzwaniu. Od czasu do czasu musiałem tylko przetrzeć szkiełko mineralne, chroniące cyferblat, żeby spod zaschniętych źdźbeł trawy dało się odczytać godzinę albo datę.
Lekki i niezatapialny
Fenomen tego sprzętu tkwi także w jego wadze piórkowej (G-Shock waży dokładnie 69 gramów). Fundamentalną kwestią jest także to, że zegarek marki Casio nie boi się wody, bo jego mechanizm zamknięto w szczelnej pokrywie, pozwalającej na nurkowanie z akwalungiem (klasa wodoszczelności to WR200, czyli 20ATM albo 20 Bar). Nie można mieć również żadnych zastrzeżeń do rozkładu przycisków i poszczególnych funkcjonalności, których opanowanie zajmuje dosłownie kilkadziesiąt sekund. Więcej pracy wymaga zapamiętanie zasad korzystania z rozbudowanych funkcji pomiaru czasu, ale podręcznik obsługi jest na tyle komunikatywny, że można bez problemu zapamiętać dodatkowe rozwiązania wbudowane w G-Shocka.
Wszystko na swoim miejscu
No i design, czyli właściwa kolorystyka (można ją zmienić, kupując inną obudowę), precyzyjne ostrza wskazówek i rozkład elementów na cyferblacie. Szkoda tylko, że cyfry nie mają fluorescencyjnych właściwości, czyli nie świecą w nocy. Ale ten mankament uzupełnia podświetlana tarcza zegarka Casio, którego można z całą pewnością nazwać twardzielem, który nie pęka. Albo specem od zadań specjalnych.
Źródło cytatu: https://www.timetrend.pl/ga-140-2aer.html